LEKTOR – analiza filmu
Lektor jest historią miłości, która połączyła piętnastoletniego Michaela ze znacznie starszą Hanną Schmitz. Akcja utworu rozpoczyna się w Neustadt, w Niemczech Zachodnich w 1958 roku.
W filmie mówi się również o wydarzeniach z czasów II Wojny Światowej. Obraz bestialstwa tamtego okresu jest spotęgowany faktem, że nie ma w nim bohaterów pozytywnych. Bohaterów wojennych, którzy przeciwstawili się ohydzie zbrodni. Takich, jak Sophie Scholl, główna postać filmu Marca Rothemunda pt. „Sophie Scholl- ostatnie dni”.
Głównymi bohaterami „Lektora” są zwykli ludzie, konformiści, a czysta i piękna wydaje się być tylko romantyczna miłość, która ich łączy.
Hanna jest kobietą w średnim wieku. Pracuje, jako kontrolerka biletów w tramwajach. Pewnego dnia pomaga młodemu chłopakowi, który poczuł się niedobrze w podróży. Michael , gdy tylko dochodzi do zdrowia, odnajduje Hannę. Aby podziękować, przynosi jej kwiaty. Tak rodzi się między nimi zmysłowe, ale również pełne metafizyki uczucie. Kochają się namiętnie. Kłócą, by po chwili znowu pogodzić. Mężczyzna czyta ukochanej książki, ponieważ ta jest analfabetką. Kobieta nie przyznaje się do tego nawet przed Michaelem. Pewnego dnia Hanna znika. Michael jest w szoku. Nawet na studiach, mieszkając obok pokoju atrakcyjnej koleżanki, której wyraźnie się podoba, nie może zapomnieć o dawnej kochance. Pierwsza miłość zdaje się być kamieniem u jego serca. Nieoczekiwanie Michael odnajduje Hannę na sali rozpraw, gdzie odbywa praktyki. Kobieta jest oskarżona o zbrodnie wojenne. Okazuje się, że była strażniczką w obozach koncentracyjnych. Trafiła tam ponieważ SS proponowało pracę w charakterze strażniczek. Dlatego wstąpiła do tej organizacji. W swojej prostocie i naiwności, ku uciesze innych oskarżonych, Hanna przyznaje się do wszystkiego. Nie korzysta nawet z możliwości zmniejszenia swojej winy. Przez co dostaje najwyższy z zasądzonych wyroków, dożywotnie więzienie. Inne kobiety , które dopuściły się równie wstrząsających zbrodni, a w okrucieństwie niejednokrotnie przewyższały Hannę, zostają skazane na cztery lata i trzy miesiące więzienia.
W krytycznej sytuacji, Michael, młody student prawa nie przyznaje się do znajomości z Hanną Schmitz przed nikim. Wie, że jeśli to zrobi, jego kariera zostanie zagrożona. Co zyska? Może skrócić wyrok ukochanej. Może to zrobić sprawiedliwie, w świetle ówczesnego prawa. Może następnie spotykać się z Hanną podczas widzeń, a później na wolności. Zyska również potępienie społeczne, które przysługuje wszystkim bohaterom. I chyba właśnie tej nagrody Michael obawia się najbardziej.
Mimo, że nadal kocha Hannę i czuje, iż jego wybór nie jest podyktowany obrzydzeniem dla jej zbrodni, ale własnym tchórzostwem. Ludzie bowiem nie zwróciliby uwagi na to, że Michael poznając Hannę, nie znał jej przeszłości. Dla nich taki związek byłby jawnym skandalem. Dlatego właśnie Michael przyznaje się do romansu z byłą zbrodniarką dopiero po wielu latach, jako dojrzały ojciec rozbitej rodziny i prawnik o silnie ugruntowanej pozycji. Staruszka cieszy się, jak dziecko, gdy dawny kochanek nawiązuje z nią kontakt. Jej miłość nie wygasła. Jego też, ale on nadal nie chce się przyznać do uczucia. Zamierza dać Hannie wszystko co potrzebne do życia na wolności, bo ma być wypuszczona z zakładu karnego, a oprócz Michaela nie posiada żadnej bliskiej osoby. Mężczyzna nie chce jednak przyznać się do tego, że ją nadal kocha, bo jego ugruntowana pozycja zawodowa, wciąż może zostać zagrożona, a wraz z nią własne zarobki i przyszłość córki.
Michael lekceważy uczucie, które łączyło go z Hanną. Lekceważy miłość, która w młodości doprowadzała go do szaleństwa, a w wieku dojrzałym towarzyszyła mu przez cały czas, jak kompleks, uniemożliwiając rozpoczęcie nowego, szczęśliwego życia. Hanna nie potrafi jednak zlekceważyć tej miłości. Woli umrzeć, niż żyć bez niej.
Tak, jak istotą literatury jest słowo, a teatru kontakt aktora z widzem, tak istotą filmu jest ruchomy obraz. Dlatego dziwi fakt, że w „Lektorze”, właśnie w tej „istotowej” części przekazu, nie zostały przedstawione wydarzenia, które zdają się być najważniejsze. Być może dzieje się tak z tej racji, że film jest opowiedziany z perspektywy głównego bohatera, który kocha Hannę Schmitz i dlatego nie może jej postrzegać w sposób obiektywny.
Według mnie jednak, czasami temat powinien dyktować konwencję opowiadania. Dobrym tego przykładem jest „Pianista” Romana Polańskiego. Reżyser tego utworu wielokrotnie wypowiadał się, że tworząc film, celowo chciał wyeliminować z niego wszelkie efektowne zabiegi artystyczne i tłumaczył to tematem, który poruszał. Innym doskonałym przykładem jest „Lista Schindlera” Stevena Spielberga. Wprawdzie pojawia się tam scena dosyć dziwna, w której kilku hitlerowców chce zastrzelić klęczącego Żyda i nagle wszystkim zacinają się pistolety. Efektowność tej sceny stanowi jednak wyjątek na tle całego dzieła, a poza tym, jest umotywowana nie tyle chęcią wywarcia efektu na odbiorcy, co raczej wolą przedstawienia autorskiego światopoglądu, według którego nawet w czasie II Wojny Światowej dochodziło do cudownych zdarzeń.
Na tle powyższych przykładów, „Lektor” jest według mnie filmem sztucznym, który porusza wstrząsający, historyczny temat. Skoro nie widzimy Hanny, prowadzącej dzieci na śmierć. Jeśli nie widzimy wyrzutów sumienia bohaterki, które doprowadzają zbrodniarkę do rozpaczy. Jeśli nie widzimy sposobu w jaki poradziła sobie z wyrzutami sumienia, bo przecież to, co robiła musiało mieć na nią jakiś wpływ. To tak naprawdę nie widzimy bohaterki w ogóle. Jest ona postacią sztuczną, papierową. Dobrą, dosyć wrażliwą kobietą, która z konieczności czyniła wielkie zło. Ja w każdym razie nie wierzę w taką bohaterkę. Nie wierzę w jej prawdopodobieństwo i realizm. Bo albo mamy do czynienia z potworem, który tylko zachowuje się, jak człowiek. Albo z człowiekiem, który żałuje, że zachowywał się, jak potwór.